0
NikodemFM 1 listopada 2019 00:23
Wyprawa rowerowa z namiotem w październiku? Czemu nie!

Od dwóch lat marzyłem, żeby zobaczyć Bałtyk jesienną porą, bo do tej pory jeździłem tam tylko latem lub na majówkę. Z reguły nie było czasu, bo albo praca albo studia. Teraz postanowiłem zrealizować swój plan, bo znalazła się jakaś luka wolnego czasu. Pomyślałem również, że warto to połączyć z wyprawą rowerową wzdłuż Bałtyku popularną wśród rowerzystów trasą R10, którą najczęściej robi się latem. Ja jednak postanowiłem zrobić ją w październiku. Już w Alpach w kwietniu spałem pod namiotem przy 3-4 stopniach i okazało się to łatwe do przetrwania (oczywiście dzięki posiadaniu ciepłego śpiwora) , więc wiedziałem, że jesienny chłód mi niestraszny ;) zresztą jaki chłód? Chłód dopiero 3-4 dni temu przyszedł na dobre. Ja na wyprawie byłem 10-16.10.2019 gdzie mieliśmy więcej lata niż jesieni. Wprawdzie nad samym morzem nie było jak na południu Polski 25 stopni, ale i tak temperatura była bardzo przyjemna i nie trząsłem się z zimna. Jeden dzień może z większym deszczem był i może wtedy raz nieznacznie zmarzłem, ale poza tym było bardzo przyjemnie jak na październik.

Ok, przechodzimy do relacji!

10.10.2019

Jak z rowerem to do PKP. Motywacją do jazdy naszymi pociągami było to, że było poza sezonem, więc nie było szans natrafić na tłok ;) chyba, że w weekendy, ale tak się złożyło, że jechałem w tygodniu.

Po godzinie 16:00 z Zielonej Góry ruszyłem jedynym bezpośrednim pociągiem do Świnoujścia. Do Świnoujścia dotarłem wieczorową porą, więc jedyne, gdzie pojechałem to na kemping, bo rozbijanie się na dziko po ciemku nie było łatwe. Dokładniej to rozbiłem się na kempingu Tramp w miejscowości Świętouść. Kemping ten był jeden z niewielu otwartych nad morzem. Był otwarty do 15.10, czyli byłem praktycznie ostatnim klientem ;)

To był jedyny nocleg, kiedy rozbiłem się na kempingu. Kolejne noce to już tylko w namiocie na dziko, a pod dachem spałem dopiero po przyjeździe do Gdańska.


10 (1).JPG




10 (2).JPG




10 (3).JPG





11.10.2019



Ruszyłem w drogę! Tego dnia silnie wiało i co jakiś czas drobny deszcz pokapał. Duży plus jednak taki, że wiatr był zachodni, więc mi pchał w plecy podczas jazdy ;) po drodze odwiedzałem puściutkie, nadmorskie miejscowości, które w sezonie są pozapychane. W sezonie nie byłoby tak łatwo rowerem jechać po nadmorskich bulwarach czy ścieżkami przy Bałtyku. To był niewątpliwy plus ;) po drodze odwiedziłem w Niechorzu Park Miniatur latarni morskich. Fajna sprawa, bo jako, że jechałem wzdłuż Bałtyku to mogłem zobaczyć jakie latarnie mnie czekają po drodze. Wcześniej w Trzęsaczu obowiązkowo oczywiście zobaczone ruiny kościoła. Oprócz kościoła była tam platforma widokowa, o której wcześniej nie wiedziałem. Super widoki z niej były ;) tego dnia dojechałem do Mrzeżyna i kilometr za miejscowością znalazłem ładne miejsce na nocleg ;)

:arrow:


11 (1).JPG




11 (2).JPG




11 (3).JPG




11 (4).JPG




11 (5).JPG




11 (6).JPG



Tu ta platforma widokowa w Trzęsaczu:


11 (7).JPG



Całkiem ciepło jak na październik ;) odczuwalna temperatura była wyższa mimo mżaweczki:


11 (8).JPG




11 (9).JPG




11 (10).JPG




11 (11).JPG




11 (12).JPG



Park Miniatur latarni morskich w Niechorzu:


11 (13).JPG




11 (14).JPG




11 (15).JPG




11 (16).JPG




11 (17).JPG



Toi toie w środku lasu... ciekawy pomysł :D


11 (18).JPG




11 (19).JPG




11 (20).JPG





12.10.2019



Tego dnia pogoda była najgorsza. Tylko rano nie padało, później mżawka była praktycznie ciągła, czasami tylko krótkie przerwy były bez deszczu. Tego dnia zrobiłem najmniej kilometrów, bo po południu zająłem się suszeniem rzeczy w namiocie, aby następnego dnia już nie czuć efektów deszczu ;) z Mrzeżyna dotarłem do Gąsek. Po drodze Kołobrzeg i Ustronie Morskie. Pomiędzy tymi miejscowościami jest świetna ścieżka rowerowa! Jedna z najlepszych na naszym wybrzeżu. Na szczególną uwagę zasługuje kładka nad bagnami. Piękne tereny ;) miałem również pewne przygody, bo natknąłem się na... dziki! I to nie byle jakie, ale 3 lochy i wszystkie z młodymi! Wycofałem się, bo innej alternatywnej drogi nie było. Po cofnięciu się, dziki odeszły gdzieś na bok do lasu i droga była przejezdna ;) emocje wysokie :D


12 (1).JPG



Jak ładować baterie w telefonie, kiedy śpi się na dziko w namiocie? Na przykład tak ;) na te gniazdka trafiłem przypadkiem pod żabką :D


12 (2).JPG



Tego dnia byłem pierwszy!


12 (3).JPG



I po przejechaniu...


12 (4).JPG




12 (5).JPG




12 (6).JPG




12 (7).JPG




12 (8).JPG




12 (9).JPG




12 (10).JPG



I się zaczęło...


12 (11).JPG




12 (12).JPG



Obiad w Ustroniu Morskim:


12 (13).JPG




12 (14).JPG



Rower wodny!


12 (15).JPG




12 (16).JPG




12 (17).JPG





13.10.2019



Wyborcza niedziela. Akurat tak się złożyło, że byłem w trakcie wyprawy rowerowej. Obowiązek obywatelski jednak spełniłem. Głos oddałem w Mielnie ;)
Tego dnia dotarłem z Gąsek do Darłowa. Był to pierwszy dzień, kiedy za Mielnem trzeba było odbić od Bałtyku, bo żadnej ścieżki już nad samym morzem nie było. Cieszyłem się, że już nie padało ;) wieczorową porą dojechałem do Darłowa.


13 (1).JPG




13 (2).JPG




13 (3).JPG




13 (4).JPG



Znowu wypatrzyłem gniazdka :D


13 (5).JPG




13 (6).JPG




13 (7).JPG




13 (8).JPG





14.10.2019



Tego dnia właściwie mało co jechałem blisko morza, bo nie było żadnych ścieżek w pobliżu. Jeszcze od Darłowa do Jarosławca prowadziła fajna trasa rowerowa wzdłuż Bałtyku, dalej już odbiłem i nad morze dotarłem do Ustki, a później dopiero do Łeby, choć do samej Łeby dotarłem kolejnego dnia. Wieczorem rozbiłem się tym razem nie na dziko, ale na gospodarza ;) zapukałem i spytałem o zgodę. Bez problemu się miły Pan zgodził. Rano mnie zaprosił na herbatę. A to wszystko było w Izbicy, 15 km od Łeby.

Wreszcie też zaświeciło pierwszy raz słońce. W całej Polsce od kilku dni była piękna, złota jesień, podczas kiedy nad morzem wciąż było pochmurno. 3 kolejne dni do Gdańska były już słoneczne ;)


14 (1).JPG



Ale zima chyba nadchodzi patrząc do góry...



Dodaj Komentarz

Komentarze (8)

pinezkiz3city 7 grudnia 2019 05:08 Odpowiedz
Interesująca wyprawa! Miło zobaczyć miejsca skąd pochodzę i do których mnie przywiało. Czekam na kolejną rowerową relację!
nikodemfm 7 grudnia 2019 05:08 Odpowiedz
@Pinezkiz3city dzięki! To fakt, oglądanie swoich okolic z punktu widzenia osoby, która jest rzadko lub pierwszy raz jest ciekawe, też chętnie oglądam relacje ze swojego miasta ;) Pinezkiz3city napisał:Czekam na kolejną rowerową relację!Aby zatem do kolejnego sezonu! Zimą o ile dalej jeżdżę rowerem to na wyprawy rowerowe w mrozie jeszcze się nie odważyłem :) ale kto wie, może kiedyś... ile to już można czytać blogów, gdzie ktoś np zimą Syberię rowerem przejechał :shock:
peta 8 grudnia 2019 05:17 Odpowiedz
Mimo, że moje wycieczki rowerowe kończą się na kilkukrotnym wypożyczeniu Naszego zielonego roweru miejskiego to ciekawie było pochylić się nad Twoją relacją. Łączysz sport z pasją zwiedzając przy tym kolejne skrawki kraju i świata.
chupacabra 8 grudnia 2019 05:17 Odpowiedz
nikodemfm 8 grudnia 2019 05:17 Odpowiedz
Dzięki @peta! Najważniejsze, że wgl jeździsz, nieważne ile km. Moje początki w 2010 roku były podobne. Też jedynie kilka razy w roku jeździłem, a przed 2010 rokiem się bałem roweru :) wtedy jeszcze nie wiedziałem, że dzisiaj będę tyle jeździł co teraz ;) więc jak widać nigdy nic nie wiadomo co nas czeka w przyszłości ;) @Chupacabra ciekawy bajer! Często zastanawiałem się nad powerbankiem solarnym, ale liczne negatywne opinie trochę odstraszają ;) fajnie wiedzieć o takim dynamo USB, może kiedyś pomyślę, szczególnie przy dalszych wyprawach, bo takie wyprawy na około 500 km to mi służy powerbank na 4-5 ładowań i z reguły po drodze trafiam na jakąś restaurację czy dworzec, gdzie szukam gniazdek ;) do przemyślenia to będzie na przyszłość, dzięki za wskazówkę!
tomo14 8 grudnia 2019 05:17 Odpowiedz
Powerbank solarny odpuść - tu masz film gdzie wszystko masz ładnie wyłożone czemu to nie ma prawa działać: https://www.youtube.com/watch?v=GWEnJ38W7akNa tym kanale znajdziesz też testy powerbanków.
kefirm 8 grudnia 2019 05:17 Odpowiedz
Z panelem słonecznym jeśli tylko jest pogoda to mam bardzo dobre doświadczenia. Swego czasu przez 2 miesiące się tak ładowałem. Natomiast co do USB z dynama to przetestowałem dwa urządzenia i bardziej mi rozładowywało baterię niż ładowało. Może trafiłem na średniej jakości ale też jadąc z sakwami ciężko na dłuższą metę utrzymać wyższą średnią prędkość.
brunoj 8 grudnia 2019 05:17 Odpowiedz
Taki żółty powerbank z panelami jak na zdjęciu wyżej to nawet mam. Sprawdzał się we Włoszech, gdy można było go wyłożyć na cały dzień, ale nawet przy prawdziwej dawce słońca ładował się woooolnoooo. Na codzień najczęściej wymagał doładowania z kabelka, jak każdy inny. Pod tym kątem wymiarów/wagi do uzyskanej pojemności wypadał faktycznie mizernie. Ale tematu bym nie ignorował, nawet na rowerze, pewnie można by sklecić kilka paneli na torby, i trochę sztrumu zebrać po drodze w korzystnych warunkach. W końcu czasem nie chodzi o to, żeby króliczka złapać, tylko żeby gonić :)Gratuluje kolejnej ciekawej wyprawy, polskie wybrzeże jest piękne o każdej porze roku :). Mi również miło było popatrzeć na znane miejsca. No i przyjemnie że jest trochę ścieżek po drodze. Namiot z widokiem na morze - romantycznie i dość odważnie. Kojarzy mi się z dawniejszych lat, że namiot ustawiony wyjściem do morza potrafił się samodzielnie teleportować gdy w nocy przyszła 'bryza'. Najgorzej na Półwyspie Helskim było, bo tam pojęcie przodem do morza było dość względne ;-) Inna sprawa, że to był klasyczny dwuwarstwowy trójkąt był, więc inny współczynnik CX ;-)